Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2008

Dystans całkowity:402.95 km (w terenie 23.50 km; 5.83%)
Czas w ruchu:19:33
Średnia prędkość:20.61 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:31.00 km i 1h 37m
Więcej statystyk

Pierwszy zgon :/

Piątek, 30 maja 2008 · Komentarze(6)
Pierwszy zgon :/
Ja pierdzielę, co za jazda... Przepraszam za przekleństwa, ale kurwa mać, siedziałam na krawężniku, rowerzyści mnie mijali... mijali... i mijali, a ja powoli odzyskiwałam wzrok i czekałam aż mi przestaną się ręce telepać. Całe szczęście, że przechodząc przez ul. Krochmalną musiałam zejść z roweru, bo wtedy poczułam, że grunt pod nogami nie jest zbyt stabilny :/
No ale tak ogólnie, to jazda spoko, pogoda spoko, przejazd pod Mełgiewską otwarty... Żyć nie umierać ;]

Dziś pierwszy raz wykorzystałam

Czwartek, 29 maja 2008 · Komentarze(0)
Kategoria sama
Dziś pierwszy raz wykorzystałam rower w celu szybkiego transportu osobowego: do dziekanatu ZŁOŻYĆ PRACĘ LICENCJACKĄ, a wcześniej zgarnąć wpis od promotora <jupi>, potem szybko z indeksem po wpis z WF-u.
To być może koniec jazdy na dzisiaj... egzamin się zbliża :/ i poprawka zaliczenia :/

...

a jednak to nie był koniec, musiałam się trochę wyżyć w końcu :D
Nad Zalew i z powrotem... Na pewnym odcinku drogi wzdłuż rzeki zwiędły mi receptory węchowe, ło matko i córko, cóż za aromaty... :|Wracając pokusiłam się o nielegalny przejazd nowo zrobionym (tzn. prawie zrobionym) przejazdem pod ul. Mełgiewską ;) Fajnie, nie trzeba pokonywać 3 przejść ze światłami :D

Przychodzi ala do fryzjera, a fryzjer pyta:
- Jak dzisiaj ścinamy?
- Tak, żeby się pod kaskiem dobrze układało.
- <bzzzzzz

Piątek, 23 maja 2008 · Komentarze(1)
Kategoria sama
Przychodzi ala do fryzjera, a fryzjer pyta:
- Jak dzisiaj ścinamy?
- Tak, żeby się pod kaskiem dobrze układało.
- <bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz>


Żartowałam ;) Coś tam mi na głowie zostało :D
Co do wyjazdu, to cały czas mżył deszcz i w końcu mi się odechciało jechać dalej... Nie mam wycieraczek przy okularach ;)
Wzdłuż śmierdzącej Bystrzycy i z powrotem.

A, jeszcze miałam ciekawą przygodę: stoję sobie przed przejściem i czekam na zielone... myślę: włączę sobie moją super hiper odlotową lampkę za 12 zł/komplet - chciałam poprawić ustawienie, a ona zrobiła HOP na środek jezdni :D pozbierałam wszystkie kawałki, na które się rozpadła :D Całe szczęście, że blisko nic nie jechało...

Bezdeszczowo, pochmurnie, zimno. Zalew

Wtorek, 20 maja 2008 · Komentarze(2)
Kategoria sama
Bezdeszczowo, pochmurnie, zimno. Zalew i z powrotem. Dwa razy po drodze się ubierałam i rozbierałam z mojej magicznej, działającej jak sauna, czerwonej kurteczki. Byłoby dłużej, ale siku mi się zachciało :P

Nie wiem gdzie chciałam

Sobota, 17 maja 2008 · Komentarze(0)
Kategoria sama
Nie wiem gdzie chciałam pojechać, ale zabłądziłam na Choinach, wróciłam się i znów zaryzykowałam trasę nad Zalew. Nie było tak źle jak tydzień temu :D Trochę pokrzyczałam na ludzi ;] Nad wodą na chwilę poległam w trawie wyciągając nogi na bika. Dziś bez lasu, bo ...zdecydowanie too hot :/ 27 *C i brak tlenu w powietrzu to nie dla mnie - bidon 0,7 i butelka 0,5l nie wystarczyły (choć jak już byłam z powrotem koło domu miałam ochotę jeszcze gdzieś pojechać, ale powstrzymałam się ;)). Przez ostatnie 5 km jechałam z muchą w oku :/
Zaczęła mi trzeszczeć kierownica... niedługo odpadnie? :D

Nareszcie udało mi się ruszyć

Czwartek, 15 maja 2008 · Komentarze(0)
Kategoria sama
Nareszcie udało mi się ruszyć cztery litery. Od kilku dni nie najlepiej się czuję, ale myślę sobie: "w te albo we wte" ;) - albo padnę po drodze, albo mi się poprawi samopoczucie. Nie padłam więc jest OK :D Siła w nóziach jest :D, gorzej z resztą...
Wyjechałam tak bez celu: przez Elizówkę, Rudnik do Jakubowic Murowanych i z powrotem, po drodze zahaczając o nieznane przepiękne dróżki. Wracając wstąpiłam po zasiłek do bankomatu w Olimpie, a później mały lans po miasteczku akademickim (tfu, uniwersyteckim :P), gdzie lud się zaczyna "medykaliować" (swoją drogą, to chyba muszę skoczyć do apteki po stopery jeśli chcę spać w nocy...).

Spodobał mi się lasek, więc znów

Sobota, 10 maja 2008 · Komentarze(1)
Kategoria sama
Spodobał mi się lasek, więc znów pojechałam nad Zalew. A na trasie rowerowej "do Zalewu" masakra: spacerowicze z wózkami, łkendowi bikerzy z dziećmi jeżdżącymi zygzakiem, biegające psy, koty, dzieci na hulajnogach i bez, rolkarze, wędkarze, renciści i emeryci - o kulach, laskach, na wózkach - naród wszelkiej maści wyległ na ścieżkę spacerowo-rowerową. Ludzie, parków nie macie??
Na trasie wokół Zalewu nie lepiej - zostałam prawie staranowana przez jakiegoś zagadanego lalusia - ratowałam się ucieczką w krzaki ;] Pełno pieszych nawet w lesie... Nigdy więcej tam w weekend nie pojadę. Wrrr...
W drodze powrotnej na zakupy do Plusa, bo w lodówce to światło zostało już tylko.
Słonecznie, bezwietrznie, cieplutko :)

Ścieżką nad Zalew i dookoła,

Piątek, 9 maja 2008 · Komentarze(1)
Kategoria sama
Ścieżką nad Zalew i dookoła, ale najpierw na dworzec PKS odebrać "przesyłkę specjalną" w postaci pompki rowerowej ;]
Nad Zalewem cudo miodzio, słońce nawet wyszło ;) W lesie zieloniutko (mam nadzieję, że kleszcze jeszcze śpią). Oczywiście, że rower czyszczony nie był, więc co mi szkodziło znów władować się w piach i błoto ;D Dzisiaj to "cuda wianki" tworzyłam, dobrze, że niewielu ludzi widziało moje tańce z rowerem na ścieżce w lesie :D - "prawie gleby" były trzy (to na pewno przez te opony ;]).
Wracało się ciężko, pod wiatr, na resztkach glukozy we krwi ;]
Szkoda, że nie mam aparatu, fotencje byłyby cudowne...

Znów razem :)

Czwartek, 8 maja 2008 · Komentarze(0)
Znów razem :)
Wczoraj nie wytrzymałam, pojechałam do domu po rower :D
Z racji braku czasu (musiałam zdążyć na przedostatni WF w mojej karierze ;]) oraz nieciekawej pogody znów wykorzystałam PKS... Tym razem jednak ładnie zabandażowałam lewy róg mojego rowerka, co by się jeszcze bardziej nie poobdzierał w bagażniku :D
Jutro sobie razem pojeździmy :)