Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2008

Dystans całkowity:439.00 km (w terenie 21.10 km; 4.81%)
Czas w ruchu:21:16
Średnia prędkość:20.64 km/h
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:23.11 km i 1h 07m
Więcej statystyk

Jako, że pogoda jutro niepewna

Środa, 30 kwietnia 2008 · Komentarze(2)
Jako, że pogoda jutro niepewna ma być, zainwestowałam w błotniki ;] Przyznam, że najgorzej to nie wygląda :) Musiałam tylko poodkręcać odblaski, więc teraz świecić będę chyba oczami (no i odblaskowymi majtkami :D).

Zrobiłam mały trening w celu przetestowania jazdy z błotnikami i z nieco podwyższonym siodełkiem - fajna średnia mi wyszła :) Pewnie przez dwudniowy zapas glikogenu w mięśniach ;)
Dziś też pierwszy raz jechałam w koszulce rowerowej - fajnie, bo nie muszę już wkładać odtwarzacza mp3 "za pazuchę" :D

Dziś tylko wyjechałam sprawdzić,

Niedziela, 27 kwietnia 2008 · Komentarze(2)
Dziś tylko wyjechałam sprawdzić, co mnie boli po wczorajszej wyprawie i załagodzić ewentualne zakwasy. Okazało się, że nic mnie nie boli i nie mam prawie żadnych zakwasów :D
Przy okazji nawinęłam się bratu przed obiektyw, więc może jutro jakieś fotki "the day after" wstawię ;)

Teraz rowerek na 2 dni zostaje sam, musi odpoczywać, bo w czwartek prawdopodobnie będzie moja pierwsza w życiu setka z Hrubieszowem.

Odcinek pierwszy: dom - dworzec

Sobota, 26 kwietnia 2008 · Komentarze(6)
Odcinek pierwszy: dom - dworzec PKP (Lublin Główny) - 6 km
Odcinek drugi: Lublin - Krasnystaw Miasto (tu muszę przyznać, że gdyby nie pomoc miłych panów bikerów, to miałabym spore problemy z załadowaniem mojego kilkunastokilogramowego rumaka do wagonu :/, no ale udało się :D)
Odcinek trzeci (pedałowanie): Krasnystaw Miasto - Małochwiej Duży - Brzeziny - Kraśniczyn - Bończa - Wojsławice - Uchanie - Jarosławiec - Teratyn - Mojsławice - Hrubieszów - Wolica

To mój pierwszy tak daleki samotny wyjazd. Żadnych problemów. Pogoda ekstra. Kondycja ekstra. Jednym słowem: *** ;]
Nie przewiedziałam tylko jednej rzeczy, a mianowicie tego, że słońce opala :D Miałam bluzkę z długim rękawem - podciągnęłam rękawy do łokci i tak jechałam ;) No i teraz mam dwukolorowe ręce :D
A, jeszcze tyłek mnie boli - jednak krótkie spodenki są nieco za cienkie.
Z innych obrażeń to rozcięcie i siniak na nodze (ja mam do tego po prostu talent ;])

Następnym razem obejdzie się bez PKP ;]

Dziś chciałam na krótko,

Piątek, 25 kwietnia 2008 · Komentarze(2)
Dziś chciałam na krótko, tylko sprawdzić czy mi się nogi kręcą, ale nie wyszło... ;)
Trasa podobnie jak wczoraj lecz bez zbaczania w krzaki :)
Pogoda wymarzona do jazdy, a mnie jakoś tak chwilami ciężko się jechało. Przerzutki znów szwankują, chyba jednak domagają się mycia z piasku. Hamulec tylni też jakoś słabo trzyma - odbijając ze Spółdzielczości Pracy się na zakręcie nie wyrobiłam i gdyby nie krawężnik czy coś tam podobnego, to bym w stawie pływała ;D
Ehh... kiedy ja się nauczę "obsługiwać rower"? :/

Dać babie rower, to zawsze w krzaki wjedzie :D

Czwartek, 24 kwietnia 2008 · Komentarze(0)
Dać babie rower, to zawsze w krzaki wjedzie :D

Dzisiejszy przepiękny dzień miał być poświęcony na pracę, ale niestety glukometr wołał dwukrotnie "IDź NA ROWER!!" ;]
Więc pojechałam: Spółdzielczości Pracy - Elizówka - Rudnik - Pliszczyńska (tu na chwilę odbiłam w lewo na szlak doliną Ciemięgi, zobaczyć jak to wygląda - no i wygląda: chyba opony sobie muszę wymienić i hamulce podkręcić ;] - na dole spotkałam się z sarenką i wróciłam) - dalej Grodzkiego (wystarczyło łeb do góry podnieść, żeby ruiny zamku zobaczyć :D, wjechałam na górę i szybko uciekłam, bo mój wzrok spotkał się ze wzrokiem brązowego czworonoga pokaźnych rozmiarów; swoją drogą, ten zamek to chyba odbudowują :D) - dalej na przełaj do Daszyńskiego - i do domu, nie chce mi się ulic pisać.

Wiaterek słaby, słoneczko świeciło, jazda miodzio :)

Dziś pierwszy raz w tym

Środa, 23 kwietnia 2008 · Komentarze(2)
Dziś pierwszy raz w tym sezonie założyłam krótkie spodenki. Trochę mi dupę przewiało, nie ma co ;)
Wyszłam z domu "kurde, jednak ciągnie po nogach" - to w ramach "rozgrzewki" podjazd (12%) koło Decathlona - i dalej trasą nad Zalewus, bez okrążania. Na ścieżce gęsto, słońce wyszło i bikerzy się wynurzyli ;)
W sumie zmarzłam tylko trochę nad Zalewem, a tak ogólnie to lepiej się jedzie z takim chłodzeniem nóżek :D
W drodze powrotnej zrobiłam zakupy we wspomnianym niegdyś Carrefourze ;]

Aha, kupiłam taśmę mierniczą, zmierzyłam obwód koła - za Chiny Ludowe to nie może być 2205 mm, jak podaje tabela... max. to 2180 mm (tak wpisałam w liczniku) ale to z duuużym zapasem błędu ;) Mam jakieś niewymiarowe koła?

A to czadowa muzyka z którą czasem jeżdżę <rotfl>
bi2
:D :D :D

Dziś wolne więc mogłam trochę

Wtorek, 22 kwietnia 2008 · Komentarze(2)
Dziś wolne więc mogłam trochę pojeździć. I nawet udało mi się wstrzelić w bezdeszczową porę dnia :)
Nawet napiszę trasę, a co ;]
Lublin, Spółdzielczości Pracy - Dożynkowa - Rudnik - przejazd kolejowy i dalej czerwonym szlakiem: Pliszczyńska (miały być jakieś ruiny zamku, ale jakieś małe chyba, bo nie zauważyłam ;]) - T. Grodzkiego - przejazd kolejowy (i tu skręciłam nie w tą stronę co trzeba - trzeba było w krzaki, a ja główną pojechałam - ale nie ma to jak kobiecy zmysł czytania mapy, "nawróciłam się") - dalej na oślep przez błoto do Daszyńskiego - Niepodległości - Ponikwoda - Walecznych - Andersa (tu stwierdziłam, że coś mało tych km, żeby do domu wracać) - trasą rowerową wzdłuż Bystrzycy do Nadbystrzyckiej i z powrotem - Andersa - Smorawińskiego - dom.
Wiatr (silny) raz w mordę, raz w dupę więc ogólnie nie było źle :D
Jak wtoczyłam się do domu, to zaraz po tym jak zerknęłam na licznik, upadł mi na podłogę i się zresetował :/ A ja nie pamiętam obwodu koła :/ Centymetr krawiecki, którego użyłam do pomiaru, został w domu :/

Pomimo zmęczenia wyszłam

Poniedziałek, 21 kwietnia 2008 · Komentarze(3)
Pomimo zmęczenia wyszłam choć trochę nogą ruszyć. Dla rozluźnienia ;)
Pokręciłam się po Elizówce, błoto zaliczyłam, psy mnie pogoniły :D I, jak zwykle dzień się skończył, a mnie na oświetlenie nie stać ;]

Standard - kilku potrąconych

Piątek, 18 kwietnia 2008 · Komentarze(1)
Standard - kilku potrąconych pieszych, rozjechany pies, klnący kierowcy, muszki między zębami ;]

A tak na poważnie, to brak mi czasu na dłuższe wycieczki. Praca licencjacka woła, że powinna być już na ukończeniu, a tu połowę ledwie widać :(
Pogoda dziś wymarzona do jazdy, wiatr znikomy.

Lublin - Krasienin i z powrotem.

Wtorek, 15 kwietnia 2008 · Komentarze(1)
Lublin - Krasienin i z powrotem.
Pani w kiosku powiedziała, że z Krasienina do Kozłówki jest jeszcze 19 km, więc stwierdziłam, że lepiej wracać... ;)
A "letko" wracać nie było, wiatr boczno-twarzowy chwilami zwiewał mnie w kierunku dziurawego pobocza ;) odkryłam dziś, że 1 przełożenie też służy do jazdy :D
Tak w sumie, to dzisiaj wyjechałam sprawdzić moje bolące od dwóch dni biodro :/ Wynik testu: jadę - nie boli, idę - boli, jaki z tego wniosek? :D